wczoraj wieczorem sebanakońcuświata (mój kuzyn) przebywający właśnie w Argentynie zaczepił mnie na fb.
nie wiem, czy wyznaczył sobie jakąś misję, czy cokolwiek w tym rodzaju, ale przez godzinę namawiał mnie żebym spróbowała.
wystarczy ruszyć tyłek. później wszystko dzieje się samo. zdjęcia, spotkania, wydarzenia, historie.
to naprawdę nie musi być nic trudnego. i to naprawdę mogłoby być dla mnie dobrym rozwiązaniem.
marzy mi się, żebym była odrobinę odważniejsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz